Z życia tłumacza. Część 1

Z życia tłumacza języka włoskiego

Pszczyna

Dryń dryń.

– Halo!

– Czy pani jest z Pszczyny?

– Nie, jestem z Rzeszowa.

– O kurwa!

Rozmowy czasem kontrolowane, a czasem nie

Tę rozmowę telefoniczną odbyłam kilka lat temu. Pamiętam, że trochę mnie rozśmieszyła, trochę zatkała. Od tamtego czasu zbieram co ciekawsze rozmowy z klientami. Notuję ku pamięci zabawne sytuacje przydarzające się podczas pracy. Niektóre są sympatyczne, inne zaskakują nieoczekiwanym punktem widzenia klienta lub zwrotem akcji. Często są dużą pomocą w zrozumieniu jak osoby spoza branży postrzegają zawód tłumacza oraz to, co robi, zakres jego usług czy umiejętności. Dzięki temu łatwiej utrzymać właściwy kurs na zawodowej drodze, a także opracować odpowiedni scenariusz szkolenia czy obsługi zlecenia.

Wszystkie sytuacje są prawdziwe. Zapraszam do poznania historii z życia tłumacza od kuchni.

Tusz do rzęs

Po skończonym tłumaczeniu żegnam się z klientem. Klient podaje mi rękę i mówi:

– Szkoda, że nie zaparkowałem bliżej. Podeszlibyśmy do mojego samochodu.

– A po co?

– Mam w samochodzie tusz do rzęs. Dałbym pani.

– …

Niemiecki

Dryń dryń.

– Halo!

– Halo! Bo ja mam takie zaświadczenie do przetłumaczenia na niemiecki.

chłopiec w szarej koszulce na czerwonym tle zastanawia się który tłumacz dobrze tłumaczy
Tłumaczenia: czy do tego wystarczy słownik i dlaczego nie

– Niestety, nie przetłumaczę panu, bo jestem tłumaczką języka włoskiego.

– Ale na stronie ma pani napisane, że pani tłumaczy na niemiecki.

– Na pewno nic takiego nie jest tam napisane.

– Jak to nie? Przecież czytałem przed chwilą.

– To nie była moja strona. Pomylił się pan.

– Nie pomyliłem się. Ma pani napisane, że pani tłumaczy na niemiecki.

– Na pewno nie mam.

– Ma pani.

– Nie mam. Nawet nie znam niemieckiego.

– Jak to pani nie zna niemieckiego?

– No nie znam.

– Ale na stronie ma pani napisane…

– Nie mam.

– No to do widzenia.

– Do widzenia.

Przekrojona panettone na srebrnym talerzu
Panettone: jak Włosi zrobili z chleba świąteczny hit

Co ja słucham

Trzy zdania, które tłumaczę słyszą najczęściej:

  1. Zajmie to pani 5 minut.
  2. To jest bardzo prosty tekst.
  3. Czy udziela pani korepetycji?

Kartony

Dryń dryń.

– Dzień dobry, mam instrukcję do tłumaczenia na włoski. Dobrze się dodzwoniłam?

– Dzień dobry, bardzo dobrze. Co to za instrukcja?

– Aaa… takie tam… wie pani… takie kartony.

– Aha. Kartony. Dobrze, to proszę przesłać plik do wyceny.

– Dziękuję, zaraz wyślę. Do widzenia.

– Do widzenia.


Przyszedł plik do wyceny. Kartony. Tiaaa… Kartony, z których składa się trumny kremacyjne.


Pity

Dryń dryń.

– Halo!

– Halo. Dzień dobry. Pani jest tłumaczką języka włoskiego, tak?

– Tak.

– Czy pani rozlicza PIT-y?

– ? ????? Nie.

– A dlaczego?

– ? Ponieważ jestem tłumaczką, a nie księgową.

– Aha. To do widzenia.

– Do widzenia.

Bestia

W odpowiedzi na ofertę cenową czytam: „Jest Pani rozbestwiona.”

Podziękowanie

„Cześć Krysia! Dzięki za szybkie zrobienie tych małych stringów*. W załączniku przesyłam drugi plik, tym razem już nie taki mały. To raczej gacie po tacie.”

*) String – ciąg znaków, łańcuch znaków, w moim przypadku stringi to ciągi znaków w oprogramowaniu maszyny. Zrobienie stringów znaczy więc przetłumaczenie oprogramowania maszyny.

twarz graffiti na ścianie budynku w Mediolanie, scena z życia tłumacza
Z życia tłumacza: Część 2

Tłumaczenia podczas szkoleń

– Dzień dobry, jestem tłumaczką języka włoskiego. Będę tłumaczyć w tym tygodniu na szkoleniu.

– A mówi pani po włosku?

Jak zatrzymać Włocha

Szkolenie z obsługi czegoś skomplikowanego i włoskiego. Prowadzący pokazuje, jak dolewać olej. Prosi, żeby mu powiedzieć, kiedy poziom oleju sięgnie pomiędzy tu a tu.

Dolewa. Szkoląca się grupa w skupieniu obserwuje podnoszący się poziom. W końcu olej sięga, gdzie trzeba. I tu następuje chwila paniki, bo nie ustaliliśmy w jaki sposób mamy dać znać, że to już tyle.

W końcu ktoś bardziej przytomny bierze sprawy w swoje ręce, podejmuje działanie i woła: Prrrrrr!!!


Z życia tłumacza nie kończy się tutaj. Kliknij i poznaj inne historie…

Wpisy blogowe o podobnej tematyce