Siarkowodór śmierdzi. Wie to każdy, kto choć raz poczuł ten charakterystyczny zapach zgniłych jaj. Jednak 1000 lat temu to nie siarkowodór zatruwał powietrze w okolicach miasta Lodi, lecz coś znacznie gorszego. To morowy oddech smoka Tarantasio, bestii zamieszkującej błotniste jezioro Gerundo.
Smok Tarantasio i jego upiorny oddech
Tarantasio siał postrach w całej okolicy. Od czasu do czasu wynurzał się z mętnej wody, by pożerać ludzi. Najchętniej dzieci, bo wiadomo, że nie będą stawiać dużego oporu, a i mięsko delikatne.
Jeżeli dziecko była w towarzystwie matki (co zawsze oznaczało problemy z porwaniem małego dla celów kulinarnych) smok wypuszczał z pyska na nieszczęsną swój śmierdzący, trujący oddech i kobieta zaraz umierała w męczarniach od gorączki.
Potwór jeziora Gerundo
Tarantasio nie ograniczał swojej smoczej działalności tylko do lądu. Lubił też rzucać się na pływające po jeziorze łodzie. Gdy tylko jakąś zobaczył, rozwalał ją na drzazgi uderzeniem pazurzastej łapy, a potem wyławiał z wody rozbitków. Nie trzeba chyba dodawać, że wyławiał ich paszczą. Nikt nie był bezpieczny. Opowieści o bestii rozchodziły się po całej Lombardii, wzbudzając strach i przerażenie.
Jak zginął smok Tarantasio?
I tak to się ciągnęło, aż stało się to, co się zwykle ze smokami dzieje. Ktoś wziął i się wkur.. mocno zdenerwował i stwierdził, że czas skończyć z potworem. Kim był ten śmiałek? Cóż… nie wiadomo, ponieważ Tarantasio był smokiem włoskim, tak więc nie dziwi fakt, że nie bardzo wiadomo kto tak właściwie odrąbał mu głowę. Włosi mają chaos nawet w legendach. Gdyby Tarantasio mieszkał w Krakowie, dostałby porcję baraniny od szewczyka Dratewki i wszystko byłoby jasne. Niestety, mieszkał 1300 km dalej, a źródła podają kilku kandydatów do roli jego pogromcy.
Jedni twierdzą, że zabił go święty Krzysztof. Inni – że cesarz Fryderyk I Barbarossa. Trzeba przy tym przyznać, że zwolennicy tej teorii mają naprawdę mocne argumenty! Jednak najbardziej znana wersja głosi, że smok zginął z ręki protoplasty rodu Viscontich, potężnej rodziny, która rządziła Mediolanem jeszcze przed Sforzami (tymi, od których pochodziła królowa Bona).

Dziedzictwo smoka: herb Viscontich
Legenda głosi, że to właśnie spożywający posiłek Tarantasio widnieje w herbie rodu Viscontich. To nie przypadek, lecz pamiątka po dawnych czasach, gdy nad jeziorem Gerundo krążyła przerażająca bestia.
Smok Tarantasio: między mitem a historią
Niektórzy historycy próbują tłumaczyć tę legendę naturalnymi zjawiskami. W tamtym regionie faktycznie występowały bagna, siarkowodór i trujące wyziewy, które mogły powodować śmierć zwierząt i ludzi. Możliwe więc, że opowieść o smoku to sposób, w jaki dawni mieszkańcy próbowali zrozumieć i oswoić niebezpieczną naturę swojego otoczenia.
Dlaczego warto znać legendę o Tarantasio?
Ta włoska legenda to nie tylko historia o potworze, ale też opowieść o ludzkim strachu, odwadze i potrzebie wyjaśniania niewytłumaczalnego. To także piękny przykład, jak mity łączą się z historią i tworzą tożsamość regionu. Dziś Tarantasio jest częścią lokalnej kultury Lombardii, pojawia się w nazwach ulic, restauracji i nawet drużyn sportowych.
Smok Tarantasio może więc i zginął – ale jego legenda przetrwała. I kto wie, może wciąż gdzieś pod powierzchnią dawnych wód Gerundo czai się cień bestii…
Podobała Ci się ta historia? Chcesz dowiedzieć się więcej o Mediolanie? Sprawdź artykuł o miejskich fontannach. Zupełnie przypadkiem tam też występuje smok!