Tłumacz. Zawód tak spokojny, że można by przy nim medytować, a nawet hodować mech na biurku. Tłumacz siedzi, tłumaczy, poprawia przecinki, złości się na klientów, którzy wysyłają mu PDF-y zeskanowane kalkulatorem… Nic podejrzanego, prawda?
PRAWDA?
Niestety (albo stety) tłumacze w popkulturze nie dostali notatki o tym, że mają siedzieć cicho i poprawiać przecinki. I choć branża stara się nadrabiać miną, organizuje konferencje ąę i udaje, że to wcale nie o nas, w historii trafiają się tłumacze, którzy robią rzeczy tak niewyjaśnione, że nawet Netflix spojrzałby i powiedział: Ej no, to za dużo nawet jak na nas!
Dziś zabiorę Cię do świata, w którym tłumacze:
- wysysają ludzi jak smoothie,
- organizują pojedynki w Koloseum,
- wykopują żony z grobów,
- i mieszają w ONZ jak ja w herbacie, kiedy zapomnę, ile dałam cukru.
I nie mów, że nie ostrzegałam.
Tłumacze w filmach i serialach: nikt nie spotka ich w biurze, bo są zajęci robieniem rzeczy bardziej… intensywnych
Virgil Incanto – tłumacz z Archiwum X, który traktował ludzi jak zestawy z KFC
Czy można wyobrazić sobie coś bardziej romantycznego i wyrafinowanego niż tłumaczenie literatury? To drobiazgowe przekładanie niuansów językowych… Te godziny spędzone na przeglądaniu starych woluminów w poszukiwaniu odniesień do kulturalnego dorobku ludzkości… Tu nie ma miejsca na krwawe historie z popkultury. Tutaj tłumacze otwierają ludzkości okno, a nawet setki i tysiące okien na świat. To wszechstronnie wykształceni specjaliści o dobrych sercach i wrażliwych duszach.
A potem przychodzi Virgil Incanto i mówi „Potrzymaj mi słownik!”

Virgil Incanto, tłumacz literatury włoskiej, bohater jednego z odcinków Archiwum X i zdecydowanie jedna z najdziwniejszych postaci z filmów. Zwabiał poznane w Internecie kobiety, uwodził je, a podczas pocałunku wpuszczał im do ust swoje soki trawienne, po czym wysysał i wchłaniał ich tłuszcz.
Tak, też przeczytałam to dwa razy.
Tylko dwie kobiety przeżyły spotkanie z panem Incanto, a jedną z nich była agentka specjalna Dana Scully. Ale nie oszukujmy się. Scully przeżyłaby nawet uderzenie meteorytu, bo miała kontrakt na cały sezon.
Ho – tłumacz z „Drogi smoka”, mafioso i człowiek, przez którego Chuck Norris dostał wciry od Bruce’a Lee
Ho, jedna z postaci filmu „Droga smoka” (1972). To pierwszy znany przypadek tłumacza, który wziął na poważnie porady motywacyjne dotyczące poszerzania portfela świadczonych usług.

Oprócz tłumaczenia chińsko-włoskich rozmów mafijnych bossów w Rzymie:
- pobierał haracz,
- groził nożem komu trzeba,
- wciągał kelnerów w śmiertelne pułapki,
- a od czasu do czasu zapalał szefowi cygaro, bo przecież profesjonalizm to podstawa.
Jednak Ho zapisał się w historii czymś o wiele bardziej spektakularnym. Gdyby nie on, nigdy nie zobaczylibyśmy kultowej walki Bruce Lee vs Chuck Norris. To właśnie Ho znał Chucka i ściągnął go z Ameryki do Rzymu, a następnie zwabił Bruce’a do Koloseum, gdzie Chuck już czekał. To diabelski śmiech Ho rozbrzmiewa w ruinach, kiedy Bruce błądzi korytarzami antycznej budowli.
Ho trochę się w Brusie podkochiwał, ale nie aż tak, żeby nie próbować go zabić. W końcu każdy z nas ma swoje priorytety!
Dante Gabriel Rossetti – poeta, malarz, tłumacz i człowiek, który wykopał własną żonę
W odróżnieniu od dwóch poprzednich, Dante Gabriel Rossetti nie jest postacią fikcyjną. Mocny (a kto wie czy nie mocniejszy, bo realny) rywal Virgila Incanto w kategorii Mroczne sekrety tłumaczy. Zaczął od poezji, a skończył o trzeciej nad ranem na cmentarzu.

Bardzo ogarnięty, z mocno rozwiniętym zmysłem biznesowym, Już w XIX wieku zorientował się bowiem, że tłumaczenia to nie jest zawód, w którym można zrobić światową karierę.
Poeta, malarz, ilustrator i tłumacz. Stworzył słowo yesteryear i wszyscy mówią „fajne słowo”, ale nikt nie mówi „Rossetti je wymyślił”. Świat jest okrutny.
Po śmierci żony, włożył do trumny rękopisy swoich niepublikowanych wierszy. Nie chciał więcej tworzyć, skoro ona odeszła. Kilka lat później mu przeszło i stwierdził, że jednak chce.
Zakradł się więc ciemną nocą na cmentarz, rozgrzebał grób, podniósł wieko trumny, pogmerał wśród gnijących resztek ukochanej i wydostał rękopisy. Odzyskane wiersze opublikował i odniósł wielki sukces.
Silvia Broome – filmowa tłumaczka, która zmienia ONZ w kino akcji

Zabójczo piękna blondynka pracująca jako tłumacz przy ONZ. Długie nogi, niebieskie oczy. No ideał. A do tego zna egzotyczny język, którym włada zaledwie kilka osób na świecie.
I nagle okazuje się, że potrafi nieźle namieszać zarówno w międzynarodowej polityce, jak i podczas brutalnych, spływających krwią wydarzeń.
W filmie „Tłumaczka” S. Pollacka biega, podsłuchuje, wpada w intrygi, manipuluje polityką międzynarodową i zdecydowanie wygląda jak ktoś, kto potrafiłby jednocześnie tłumaczyć i rozbrajać bombę.
I nie pomyliłaby słów.
Tłumacze w popkulturze: cisi, pracowici i… zaskakująco wszechstronni
Jak widzisz, tłumacze w kinie i w kulturze czują się jak ryby w wodzie. Nie muszą zazdrościć ani policjantom, ani agentom specjalnym, ani nastolatkom z supermocami.
Ba! może to właśnie ich sekret.
Pozostają w cieniu, udają niepozornych, a w rzeczywistości:
- kopią trumny,
- wciągają tłuszcz z ludzi,
- organizują legendarne pojedynki,
- manipulują światową polityką.
Jeśli więc następnym razem zobaczysz tłumacza w kawiarni, klikającego w klawiaturę, pamiętaj: on może pisać maila.
…albo planować coś, czego wolałbyś nie tłumaczyć.
A MOŻE WIĘCEJ STRACHÓW?

Włosi mają do grozy podobne podejście jak tłumacze do tłuszczu: traktują ją poważnie dopiero wtedy, gdy zaczyna krążyć zbyt blisko, co widać zwłaszcza w ich wersji Halloween.

W lombardzkich legendach wszystko ma swoje miejsce: święci w kaplicach, zbroje na rycerzach, a ludzie… w menu smoka Tarantasio.