Gdyby instrukcje maszyn przemysłowych mogły mówić, prawdopodobnie powiedziałyby coś w stylu: „Hej, ja tutaj pilnuję, żeby nikomu nie urwało ręki! Trochę szacunku, bitch!” I miałyby rację.
Poprawna terminologia użyta w tłumaczeniu instrukcji obsługi to nie zbiór ładnie brzmiących słów, ale precyzyjny system komunikacji, który ma umożliwić użytkownikowi wykonanie dokładnie tego, czego oczekuje konstruktor. Ani mniej, ani więcej.
W świecie maszyn rzeczowniki ważą więcej niż stal, a czasowniki decydują, czy operator naciśnie właściwy przycisk, czy ten obok. Poprawna terminologia w instrukcji przetłumaczonej z innego języka to po prostu narzędzie bezpieczeństwa. Formalnie wpisane w prawo, a praktycznie trzymane w rękach tłumacza, który musi nie tylko „znać język”, ale również orientować się w innych kwestiach. Musi na przykład wiedzieć jak tłumaczyć ostrzeżenia w instrukcjach, i że uwaga to nie to samo, co ostrzeżenie. A także jak dobierać terminologię do instrukcji, ponieważ włoskie słowo supporto ma również inne znaczenia, niekoniecznie zawsze wspornik.


instrukcja oryginalna vs. tłumaczona (sprawdź referencje od Dupuy srl)
Instrukcja jako dokument bezpieczeństwa, a nie tylko dodatek do maszyny
W niektórych firmach ciągle pokutuje przekonanie, że instrukcja obsługi to taki PDF, który dołącza się do maszyny, bo trzeba go mieć. I tak nikt nie będzie tego czytał. Coś jak gratisowa ulotka, tyle że grubsza, w kolorze i ze schematami. Takie firmy nie mają nawet pojęcia, że nie wykorzystują jednego z najprostszych do zastosowania i najtańszych sposobów na wzmocnienie wizerunku marki.
Tymczasem według przepisów UE instrukcja nie jest dodatkiem. To część maszyny. Taka sama jak osłona, wyłącznik awaryjny czy tabliczka znamionowa. Różnica polega na tym, że nie da się jej przyspawać. A szkoda, bo czasem byłoby łatwiej wymusić jej przeczytanie.
To właśnie z instrukcji użytkownik dowiaduje się, że:
- demontaż osłon bez odłączenia zasilania to rodzaj sportu ekstremalnego, którego nie należy uprawiać w miejscu pracy.
- dźwignia po lewej nie służy do sprawdzania, co się stanie, jeśli ją pociągnąć z ciekawości,
- konserwacja nie zaczyna się od stwierdzenia „chyba wiem, dlaczego ten robot tak stuka”.

Użytkownik, który ma w ręku dobre tłumaczenie instrukcji obsługi, jest bezpieczniejszy. Użytkownik, który ma źle napisaną instrukcję, staje się testerem prototypów w czasie rzeczywistym. Wybór jest jasny.
Konsekwencje złej terminologii: od frustracji użytkownika po wypadki przy pracy
Złe tłumaczenie instrukcji działa jak GPS, który co jakiś czas stwierdza: „skręć ostro… chyba w lewo?”, a potem obraża się, gdy jedziesz w prawo.
Efekt? Użytkownik robi, co uważa za słuszne, a maszyna… reaguje, jak potrafi. Czym mogą skutkować błędy w instrukcjach obsługi:
1. Frustracja użytkownika
Gdy terminologia nie trzyma się kupy, operator zaczyna improwizować. Improwizacja jest świetna przy gotowaniu lub w teatrze, ale nie przy linii do cięcia blachy z kręgów.
2. Źle wykonana konserwacja
Jeśli w instrukcji osłona napędu raz jest osłoną napędu, a raz pokrywą przekładni, użytkownik zaczyna się zastanawiać co właściwie ma zdjąć i ostatecznie może zdjąć coś, czego nie powinien. Czasem może to być elementy, który wg zamysłu konstruktora ma pozostawać na swoim miejscu zawsze.
3. Zagrożenia dla zdrowia i życia
Spłaszczenie hierarchii komunikatów bezpieczeństwa może naprawdę sporo namieszać.
W oryginale stoi „NIEBEZPIECZEŃSTWO”, a tłumacz robi z tego „uwaga”.
Użytkownik wzrusza ramionami.
Maszyna wzruszać ramionami nie potrafi, więc robi to, do czego została stworzona, z pełną mocą.
4. Ryzyko prawne dla producenta
Instrukcja to dokument formalny. Jeżeli zła terminologia doprowadzi do wypadku, to problem nie kończy się na warsztacie, lecz zaczyna się rozkręcać w kancelarii prawnej.
Rola tłumacza technicznego w łańcuchu odpowiedzialności producenta
Tłumacz techniczny nie jest kimś, kto zna włoski, angielski, niemiecki czy jakiś tam jeszcze inny język. Nie jest też osobą od zamiany PDF-a na wersję polską. Jest współtwórcą bezpieczeństwa produktu, choć bez uprawnień spawacza i bez kasku na głowie.
W praktyce oznacza to, że aby uniknąć błędów merytorycznych w instrukcji obsługi, tłumacz musi:

- znać język maszyny równie dobrze, jak język obcy,
- wiedzieć, że manutenzione nie zawsze znaczy konserwacja, a impianto ma więcej znaczeń niż instalacja
- pamiętać, że terminologia maszynowa jest złożona bardziej niż ta, którą można znaleźć w dostępnych słownikach,
- zawsze mieć na uwadze, że poprawność tłumaczeń technicznych to nie tylko kwestia ewentualnej reklamacji, ale przede wszystkim bezpieczeństwa.
Doskonałym przykładem praktycznego zastosowania tych zasad jest opisane tuta case study zlecenia obejmującego tłumaczenie na włoski instrukcji obsługi dla producenta brony talerzowej, w którym właściwy dobór terminologii miał kluczowy wpływ na klarowność zaleceń dla użytkownika
Od pierwszego do ostatniego słowa: to tłumacz pilnuje spójności tekstu
Dobry tłumacz techniczny jest więc trochę jak operator centrum sterowania NASA: siedzi, analizuje i czuwa nad tym, żeby wszystko odbyło się zgodnie z procedurą. Poprawna terminologia techniczna w przygotowywanym przez niego dokumencie to warunek sine qua non.
Jednak nawet najlepszy tłumacz nie jest w stanie naprawić tekstu, który od początku został napisany niespójnie. Terminologia w tłumaczeniach instrukcji obsługi musi być zgodna z treścią oryginalną. To na producencie/autorze instrukcji spoczywa więc obowiązek zadbania o jednolite nazewnictwo, logikę i jasną strukturę. Dopiero wtedy tłumacz może przełożyć taki tekst na wersję obcojęzyczną.
Spójna terminologia wpływa nie tylko na jakość, ale też na budżet
Zadbanie o spójność terminologii to nie tylko kwestia poprawności technicznej czy zgodności z dyrektywą. To także bardzo praktyczna oszczędność czasu po stronie tłumacza. A czas, jak wiadomo, bywa w kosztorysie pozycją dość upartą. Jeżeli dokument jest logiczny, uporządkowany i wykorzystuje powtarzalne sformułowania, narzędzia tłumaczeniowe mogą skuteczniej pracować, a cały proces jest po prostu szybszy. O tym, co jeszcze możesz zrobić, aby obniżyć koszty tłumaczenia dokumentacji technicznej, piszę szerzej w osobnym artykule.
Dlatego w pracy tłumacza technicznego nie ma przypadkowych decyzji
Jeżeli ktoś zapyta, dlaczego tak bardzo dba o jedno pojedyncze słowo, odpowiedź jest prosta: bo takie jest moje zadanie.
- Dobór właściwej terminologii to jedno. Dobór odpowiedniego tłumacza to już osobna sztuka. Więcej o tym w tekście jak znaleźć tłumacza, który naprawdę rozumie dokumentację techniczną.
- I tak jak nie ma dwóch identycznych maszyn, tak samo nie ma dwóch tłumaczy, którzy przełożyliby ten sam tekst w identyczny sposób
- A skoro o procesach mowa… Za kulisami tłumaczeń kryją się również mechanizmy, które wpływają na koszt realizacji; o nich piszę w artykule o tym, co wpływa na cenniki tłumaczy.