Jak powstają panettone, pandoro i torrone: czyli czego nie widać na sklepowej półce

Data ostatniej modyfikacji: 8 grudnia 2025

Choć kupujący widzą jedynie efekt końcowy – piękne pudełko na sklepowej półce i słodkie pyszności w środku – włoski przemysł cukierniczy to rozbudowana struktura, od firm rodzinnych po wielkie zakłady, w których pracują całe małe miasteczka. Zanim panettone, torrone czy pandoro trafi do małego Giuseppe albo do babci Fiorelli, musi zadziałać system złożony z precyzyjnego łańcucha logistycznego i linii technologicznych. Włoski sektor świątecznych słodyczy charakteryzuje ogromna różnorodność: z jednej strony pełna automatyzacja i inteligentne fabryki rodem z Przemysłu 4.0, gdzie maszyny prawie mówią buongiorno, z drugiej – wciąż żywe rzemiosło, gdzie ręce mistrzów od pokoleń robią swoje.

Gdzie powstają świąteczne włoskie słodycze? Wszędzie tam, gdzie ktoś ma orzechy, pistacje i cierpliwość

Od pistacji po czekoladę: jak regionalne składniki wpływają na włoskie słodycze

Na mapie Włoch można wyróżnić kilka cukierniczych zagłębi. Największe zagęszczenie firm produkujących słodycze (ponad 60%) znajduje się w południowych Włoszech i na północy. Czyli powiedzmy, że to całe Włochy.

Regiony o największym zagęszczeniu zakładów cukierniczych:

  • Kampania: miód, migdały i powód, by wpaść w uzależnienie od cukru,
  • Piemont: orzechy i czekolada, czyli zestaw ratunkowy dla każdego człowieka w grudniu,
  • Sycylia: pistacje, cytryny i marcepan: święta mają tu kolor zielony i smak 120% słodyczy,
  • Lombardia: fabryka wszystkiego. Naprawdę wszystkiego. Jeśli coś pachnie świętami, jest szansa, że powstało tu.

Ta geograficzna różnorodność wynika z historycznych tradycji kulinarnych i lokalnych składników. W Polsce mówimy: włoskie ciastko. We Włoszech mówi się: nasza duma, nasze dziedzictwo i powód, dla którego nikt nie mieści się w spodniach po świętach. Dla Włochów, ciastko to głęboko zakorzeniona regionalna tożsamość.

Rzemiosło kontra przemysł: wieczna walka jak pandoro kontra panettone

Włoska branża cukiernicza to prawdziwa hybryda. Mikrofirmy i rodzinne pasticcerie, które pielęgnują tradycję i produkują krótkie serie wysokiej jakości. Kilka kilometrów dalej ogromne fabryki, tak wielkie, że prawdopodobnie widać je z Księżyca, robią miliony sztuk panettone. Produkują zarówno standardowe wypieki, jak i serie premium, gdzie kilogram ciasta potrafi kosztować 50 euro.

Jest też półka producentów z ofertą ekskluzywną, gdzie na świat przychodzą najbardziej szalone pomysły ekstrawaganckich cukierników. Tutaj w przypadku cen sky is the limit. Te światy bez przerwy się przenikają, ponieważ to właśnie rzemiosło i artyzm inspirują przemysłowych gigantów do tworzenia limitowanych edycji czy innowacyjnych smaków produkowanych następnie w większych seriach.

Torrone: świąteczny klasyk o dziesiątkach regionalnych odmian

Torrone należy do najstarszych włoskich słodyczy świątecznych. Ma dziesiątki lokalnych wariantów, od twardego torrone di Benevento po miękkie wersje z Abruzji. Choć jego skład jest wyjątkowo prosty (miód, cukier, białka jaj, orzechy lub migdały), produkcja wymaga wyjątkowej precyzji: kilka stopni różnicy podczas podsuszania gotowej masy może sprawić, że całą partię trzeba będzie wyrzucić.

Dla producentów to dramat. Dla konsumentów… nic, o ile nie podrożeje.

Festa del Torrone: jedyny festiwal, z którego wracasz cięższy, ale szczęśliwszy

Torrone - tradycyjny włoski nugat z migdałami, miodem i białkiem, popularny w okresie świątecznym

Cremona, skąd pochodzi torrone, co roku umawia się, by utuczyć cię przed zimą. Podczas Festa del Torrone miasto zamienia się w jedną wielką cukiernię pod gołym niebem, gdzie listopadowi goście z całego świata z ciekawością obserwują, jak tradycja miesza się z kreatywnością. Są pokazy, wystawy, parady, a przede wszystkim degustacje. Tyle, że po całym dniu człowiek zaczyna podejrzewać, iż w tym mieście obowiązuje niepisana zasada: jeśli wracasz bez torronowego nadbagażu, ktoś cię na pewno zatrzyma i poczęstuje jeszcze jednym kawałkiem

Panettone: królowa włoskich świąt i najbardziej wymagający wypiek Włoch

Statystyki pokazują, że włosi kupują panettone jak tlen. I trudno im się dziwić. W końcu to wypiek, który potrafi zjednać sobie nawet najbardziej zatwardziałych sceptyków słodyczy.

Najbardziej rośnie apetyt na segment premium. Konsumenci coraz chętniej sięgają po wersje rzemieślnicze: droższe, ale przygotowane z najwyższej jakości składników i naturalnego zakwasu, długo wyrastające. Czyli to, co każda babcia robiła od zawsze, ale teraz kosztuje 5 razy więcej.

Do tego dochodzą smaki:

  • pistacjowe,
  • cytrusowe,
  • wytrawne (tak, istnieje panettone ze słoną ricottą),
  • nadziewane syropem musztardowym (!),
  • z pieczoną wieprzowiną (tu już każdy musi sam ocenić swoje granice),
  • nasączone winem passito.

Wersje, o których opowiadasz przy świątecznym stole, gdy chcesz odwrócić uwagę od tego, że znowu przypaliłeś pierogi.

A jeśli myślisz, że o panettone wiesz wszystko, łatwo możesz się przekonać, że ta historia to coś więcej niż tylko rodzynki.

Kto produkuje panettone? Wszyscy!

Z jednej strony rynek panettone tworzą giganci, którzy produkują miliony sztuk rocznie. Z drugiej, małe pasticcerie, często znane głównie lokalnie. Robią najlepsze panettone i ustawiają w kolejce pół miasta. Natomiast marki premium bez przerwy przypominają, że święta muszą kosztować… Ale to właśnie te lokalne cukiernie rzemieślnicze i marki ekskluzywne są trendsetterami tworzącymi smaki i techniki, które następnie przenikają na rynek masowy.

Najwięksi producenci panettone

Bauli, Motta, Maina, Balocco, Melegatti, Paluani… i wiele innych.

Produkują panettone na skalę, przy której statystyki zaczynają przypominać liczby z raportów giełdowych.

A jakie marki produkują najlepsze panettone premium?

Olivieri 1882, Vergani, Baunilla, Lino Ramunno, Marchesi, Tiri, De Vivo

Mniejsze serie, ale to właśnie te marki często wyznaczają trendy na kolejne sezony.

Pandoro: złota gwiazda Werony

Konsumenci w Polsce często mylą pandoro z panettone i, szczerze mówiąc, trudno im się dziwić. W końcu oba wypieki to drożdżowe babki. Różnice jednak istnieją i są całkiem wyraźne: pandoro ma w przekroju charakterystyczny kształt gwiazdy, a do tego, w przeciwieństwie do wypchanej rodzynkami i kandyzowanymi owocami panettone, pozostaje zupełnie „czyste”.

Żadnych dodatków, tylko miękki, maślany środek i delikatna mgiełka cukru pudru na wierzchu. Idealne do kremów, słodkich sosów, likierów… albo do jedzenia w nocy prosto z opakowania.

Producenci pandoro

Pandoro produkują często te same firmy, które produkują panettone. Bauli, Motta, Paulani, Maina… Te nazwy już znasz. Jeżeli natomiast zajrzysz do cukierni Gino Fabbri, Iginio Massari, Pepe Mastro Dolciere czy Pasticceria Gruè, znajdziesz najlepsze rzemieślnicze pandoro premium w całych Włoszech. Człowiek spróbuje i zaczyna się zastanawiać dlaczego do tej pory jadł cokolwiek innego.

Jak wygląda przemysłowa produkcja panettone, pandoro i torrone? Krótko: włoski inżynier płakał, jak to projektował

Ze względu na podobieństwo panettone i pandoro, wiele zakładów produkuje je na tych samych liniach technologicznych. Kluczową rolę pełnią tu specjalistyczne mieszalniki wyposażone w ramiona poruszające się z dołu do góry, tzw. impastatrici a bracci tuffanti. Odtwarzają one ruch znany z tradycyjnego, ręcznego wyrabiania ciasta. Taki sposób pracy pozwala na odpowiednie napowietrzenie masy, ograniczenie jej nagrzewania oraz uzyskanie równomiernej struktury glutenowej, niezbędnej do późniejszego wyrastania.

Gotowe ciasto trafia następnie do komór wzrostowych. To etap, którego nie da się przyspieszyć żadną sprytną technologią. Pandoro potrzebuje około 10-12 godzin, panettone nawet 14. Po pierwszym wyrastaniu ciasto jest ponownie zagniatane i znowu odstawiane. Po wypieczeniu w piecu tunelowym wysokie babki wiszą przez około 12 godzin w pozycji do góry nogami, co zapobiega zapadaniu delikatnej struktury ciasta.

To nie ciasto. To projekt inżynieryjno-psychologiczny.

Pirlatura stress free? Takie rzeczy tylko we włoskich fabrykach słodyczy!

W procesie produkcji wykorzystuje się także linie technologiczne typu stress free, których zadaniem jest możliwie jak najmniejsza ingerencja w delikatną strukturę ciasta. Pozwalają one zachować jego naturalną elastyczność oraz właściwą porowatość. Trudne zadanie spoczywa również na urządzeniach wykonujących pirlaturę, czyli nadawanie ciastu idealnie gładkiego i równomiernego kształtu. To bardzo precyzyjny etap, trochę jak ostatni ruch ręką przed wykonaniem zdjęcia produktowego, który decyduje o ostatecznym wyglądzie zarówno panettone, jak i pandoro.

Jeżeli kiedykolwiek chodziło Ci po głowie pytanie co to jest pirlatura, to już wiesz.

A jak powstaje torrone?

Proces wytwarzania torrone zaczyna się w specjalnej misie, zwanej torronierą, w której uciera się podgrzany miód, syrop cukrowy lub mieszankę obu. Równolegle w drugiej misie ubija się białka na sztywną pianę. Następnie piana trafia do miodowej masy i całość jest ponownie ucierana, aż do uzyskania jednolitej, puszystej konsystencji.

Kolejny etap to podsuszanie masy i dodanie migdałów lub orzechów, które tworzą charakterystyczną strukturę torrone. Jeszcze ciepłą, plastyczną masę rozsmarowuje się na warstwie opłatka i pozostawia do całkowitego wystygnięcia. Dopiero po stwardnieniu blok jest krojony na mniejsze kawałki, równiutkie tocchetti, które tak świetnie wyglądają na stockowych zdjęciach świątecznych.

A potem znikają ze świątecznego stołu w minutę.

Najlepsze włoskie słodycze wymagają rzemieślniczego mistrzostwa, a nie kolejnej, wypasionej maszyny

Zobacz jak wygląda rzemieślnicza produkcja tradycyjnego torrone. Choć to zdecydowanie nie jest linia technologiczna zaprojektowana zgodnie z wymaganiami Przemysłu 4.0, to jednak właśnie takie słodycze tworzą jedyny w swoim rodzaju klimat włoskiej branży cukierniczej.

Opakowania świąteczne 2025: czyli jak sprzedać ciasto tak, żeby ludzie kupili dwa

Świąteczny packaging to nie pudełko. To karta przetargowa. Zwłaszcza że większość panettone kupuje się jako prezent.

Trendy:

  • eko materiały: papier FSC, recykling, biodegradowalne folie,
  • minimalizm: jest biało i drogo,
  • maksymalizm: błyszczy jakby miało śpiewać kolędy,
  • digital: QR, NFC, AR, bo teraz nawet opakowanie musi mieć osobowość.

Włoska Packaging Valley pracuje nad tym, by ciasto mówiło użytkownikowi Buon Natale po zeskanowaniu.

Przyszłość włoskiego przemysłu słodyczy? Bardziej nowoczesna niż w niejednej fabryce samochodów

Kierunek rozwoju włoskiego sektora słodyczy wyznacza dziś kilka kluczowych trendów:

  • jakość ponad wszystko,
  • automatyzacja w myśl technologii Przemysłu 4.0, która robi z fabryk miniaturowe bazy kosmiczne,
  • świadomi klienci,
  • ekologiczne materiały,
  • rzemiosło, które wciąż ma ostatnie słowo.

Rezultatem jest niewiarygodna wręcz popularność włoskich słodyczy (i to nie tylko w okresie Bożego Narodzenia). Nikt, tak jak Włosi, nie potrafi połączyć przepisu sprzed kilkuset lat i najnowocześniejszej linii technologicznej, z której wyjeżdżają najlepsze słodycze pod słońcem, znikające szybciej niż świąteczna premia.

A my? My możemy tylko czekać, aż kolejna partia panettone trafi do sklepów i udawać, że kupujemy je na prezent, a nie dla siebie.


MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:

Wpisy blogowe o podobnej tematyce