Z życia tłumacza: kiedy myślisz, że wiesz co będziesz tłumaczyć, a potem otwierasz plik

Data ostatniej modyfikacji: 5 grudnia 2025

Praca tłumacza często wygląda zupełnie inaczej, niż można by sobie wyobrazić. Z pozoru zwykłe zlecenie potrafi zamienić się w pełną twistów historię, a rozmowy telefoniczne z klientami bywają najlepszą szkołą zawodu. Moja rada? Nigdy nie zakładaj, że wiesz co będziesz tłumaczyć! Oto jeden z takich momentów z życia tłumacza – idealny dla wszystkich, którzy myślą o tym, żeby zostać tłumaczem lub szukają ciekawostek o pracy w tym zawodzie.

Gdy klient mówi „to tylko kartony”

Dryń dryń.

Telefon jak zwykle wybiera sobie „najlepszy” moment. Właśnie ugryzłam kawałek czekoladki, więc muszę szybko zdecydować, czy lepiej przełknąć, czy wypluć. To dubajska, więc przełykam.

Halo?
Dzień dobry. Mam instrukcję obsługi do przetłumaczenia na włoski. Dobrze się dodzwoniłam?

Ton głosu: miły. Klient: obiecujący.

Dzień dobry. Bardzo dobrze. Co to za instrukcja?

Po drugiej stronie wyczuwam lekkie zawahanie.

Aaaa… takie tam… wie pani… takie kartony.

Kartony. Instrukcja do kartonów? Próbuję sobie wyobrazić, jakiego stopnia zaawansowania może być instrukcja obsługi kartonu. Czy chodzi o składanie? Rozkładanie? Podziwianie? Zanim jednak wyobraźnia zdąży uciec za daleko, profesjonalizm wraca na stanowisko

Aha. Kartony. Dobrze, to proszę przesłać plik do wyceny.

Co myślę, kiedy słyszę „kartony”

Oto kulisy pracy tłumacza: nigdy, ale to nigdy nie wiesz, co Cię czeka. Dla jednych to wada, dla innych – najlepsza część tego zawodu.

„Kartony” mogą się bowiem okazać:

  • zwykłym opakowaniem (bułka z masłem: trzy zdania, dwa rysunki, jedna strzałka),
  • instrukcją składania konstrukcji przypominającej namiot polowy,
  • listą ostrzeżeń, które wyglądają jak streszczenie filmu akcji (Nie wkładać głowy do kartonu. Nie używać w pobliżu lawy.),
  • albo wręcz prezentacją nowoczesnego systemu pakowania, który ma więcej trybów niż pralka.

W życiu tłumacza nie ma nudy. Jest ciągła loteria, w której zamiast numerków pojawiają się nazwy plików: instrukcja.pdf, manual_final_final2.docx albo kartoniki_produkt_23_nowyyy_version.pptx.

Chyba już rozumiesz, dlaczego zlecenia tłumaczeniowe potrafią być tak różnorodne, a praca tłumacza nigdy nie jest monotonna. Jeśli zastanawiasz się, jak zostać tłumaczem, zacznij od oswojenia się z myślą, że każdy plik może być początkiem czegoś, czego się kompletnie nie spodziewasz.

Jak wygląda praca tłumacza? To codzienna loteria zleceniowa. A co Ty dziś wylosujesz?

Tłumacz to człowiek, który stoi na skrzyżowaniu dwóch ulic:

a) Chciałbym wiedzieć, co będę tłumaczyć.
i
b) Dowiem się dopiero po otwarciu załącznika.

To właśnie dlatego praca tłumacza przyciąga jak magnes. Z jednej strony potrzebujesz nerwów ze stali, z drugiej codziennie otwierają się przed Tobą nowe drogi i tylko od wyboru zlecenia zależy, w jaki sposób dotrwasz do wieczora.

Co z tego wynika dla początkujących tłumaczy?

Jeśli myślisz o karierze tłumacza, pamiętaj:

  • nigdy nie zakładaj, że temat jest banalny – nawet kartony potrafią zaskoczyć,
  • zadawaj pytania – bo „instrukcja” może oznaczać wszystko: od ulotki po 90-stronicową epopeję techniczną,
  • traktuj każdy projekt z życzliwym uśmiechem – klienci często sami nie wiedzą, co kryją ich pliki,
  • bądź gotów na twist – bo praca tłumacza składa się z twistów.

A co było w pliku?

Po chwili do skrzynki wpadła wiadomość od klientki. Otworzyłam plik. Kartony. Tiaaa… Kartony, z których składa się trumny kremacyjne.


PRZECZYTAJ TEŻ:

Wpisy blogowe o podobnej tematyce